Długi weekend minął wspaniale! Głównie pod względem
- biegania
- leniuchowania na świeżym powietrzu
- psiacerków
- owoców i lodów
Czyli dokładnie tak jak pierwszy letni weekend powinien wyglądać.
Po krótkiej acz treściwej wizycie u rodziców udałam sie w kierunku centralnej Polski do rodziców B., na działeczkę w samym środku lasu, nieopodal jeziora. Brzmi jak bajka? Tak właśnie było! Wyluz totalny!
W sobote kolejny Key Run Workout#3 czyli długi bieg. A dokładniej 20-stka. Pierwsza moja 20-stka treningowa w tym roku! pobiegliśmy asfaltem, wzdłuż zalewu, przez wioski i lasy.Przez większość trasy (14 km) towarzyszył nam niezmordowany pies rodziców – Reks. Reksio jest wielkosci średniej krowy, a siły ma tyle co dorosły byczek. Niestety jest nieco narwany (inne psy, auta), dlatego przez wiekszość trasy biegł przy nodze Błażeja. Ja wolałam nie ryzykować poślizgu twarzą po asfalcie w razie W.
Długi bieg minął berdzo przyjemnie, tempem 6:24 min/km. Czyli nieco szybciej niz zakładano w planie. Pogoda była boska: chłodno + słońce. Trasa ciekawa i urozmaicona i co najważniejsze asfaltowa (czyli szybsza). Rzadko zdarza mi się biegać po asfalcie tyle km.
Muszę przyznać, że długie wybiegania są 10000x przyjemniejsze w nowych, nieznanych okolicznościach!! Koniecznie muszę wyszukać jakieś nowe trasy u nas, na przyszłe długie niedzielne biegi! A teraz to sie dopiero zaczną.. W tą niedzielę 22km. Potem 25. 18. 25. 20. I tak dalej. Oczywiście gdzieś w międzyczasie wpadną ze dwie 30-stki.. Kosmos!!
W niedziele z rana nie odczuwałam żadnych skutków długiego biegu, pogoda nadal piękna, no więc dawaj znowu buty na nogi i w drogę!
Po 10 minutach, patrze, pędzi B na rowerze, ze sprzętem foto. Idealna termika do zdjęć (cytat). Nie można przepuścić takiej okazji..
Na tamę, a potem kilka podbiegów.
Na koniec sprint do Bagiry, która już z wariowała na dziełce, że ją znowu zostawiliśmy samą;P
Bonus: akici uśmiech