Pomidoroza to najprostsza w świecie zupa-krem pomidorowy. Wymyśliłam ją (tak, nazwę też;)) kilka tygodni temu, po wizycie we włoskiej knajpce. Wychodzi prawie identyczna jak w restauracji i mogłabym ją jeść 24/7!!!!
Dodatkowo za soku pomidorowy to samo zdrowie dla biegacza. Uzupełnia sód i potas i parę innych pierwiastków w organizmie. Dla sportowców – szczególnie istotny w czasie regeneracji. Jak kogoś interesuje, odsyłam do bieganie.com.pl
Składniki:
- 1L soku pomidorowego
- 3-4 marchewki
- 1/2 kostki rosołowej
- parmezan lub podrabiany parmezan;) lub ser żółty
Przyprawy:
- papryka słodka
- pierz ziołowy
- oregano, majeranek, bazylia
- chilli
- czosnek sproszkowany
- szczypiorek sproszkowany
- ocet balsamiczny
Generalnie to pomidoroza robi się sama, należy tylko wszystkie składniki wrzucić do gara, zamieszać i czekać z językiem do ziemi aż marchewki się zagotują;)
- Weź wielki gar i wlej cały karton soku.
- Obierz marchewki, pokój na kawałki i do soku.
- Jak chcemy nieco „podkręcić” zupę można dorzucić pomidory z puszki, pietruszkę, seler, 2 garście szpinaku. Cokolwiek.
- Dorzuć 1/2 kostki rosołowej (lub więcej, ja ograniczam wszelkie sztuczności) i przyprawy jakie się nawinął: papryka słodka, pieprz, chilli, itp. Uwaga, można łatwo przesadzić z chilli. Za zawsze przesadzę..
- Gotujemy ok 20 min aż marchewky będę miękkie.
- Miksujemy, blendujemy, aż dostaniemy aksamitną czerwoną pomidorozę. Można wsuwać..
- … lub wysilić się na wykwintne podanie. Zupkę posypujemy wówczas parmezanem i skrapiamy octem balsamicznym.
Smacznego!
Uwaga: zupa wielce uzależniająca, zdrowa, dietetyczna, sycąca, przepyyyszna. Przesadzisz – możesz zachorować na pomidorozę!
Oj pożarłbym pomidorozę. Dobra nazwa. 🙂
Mniami mniami:) Czyli pomidoroza uzależnia tak samo jak bieganie;)
Oj uzależnia!! całe szczęście, że taka ZDROWA!!!
Muszę spróbować. Opis w sam raz jak na moją nieskomplikowaną filozofię czyli: posiekaj, wrzuć do gara, ugotuj, zmiksuj (w tym akurat biegłości jeszcze nie osiągnąłem) i zjedz ;)) A poza tym jak zwykle świetne zdjęcia.
Pomidoroza fotogeniczna nie jest.. ale jak widać udało się apetycznie pokazać;)
Pozdrawiam!
Właśnie tutaj trafiłem i dzięki temu wpisowi naszła mnie ochota na pomidorową 🙂
Blog dodałem do czytnika, więc z chęcią będę śledził, co się u Ciebie dzieje.
Pozdrawiam!
kuba, dodaje Ciebie też do readera;) Chociaż chyba już powinnam dawno mieć… takiego słaynnego biegowego blogera;)
Pozdrawiam!
Wtrącę się… O co chodzi z tym readerem, domyślam się że jakiś czytnik blogów. Mógłby mnie ktoś oświecić skąd to, gdzie to i w ogóle. Z wordpress.com to nie ma problemu, ale jak jest coś co śledzi wszystkie blogi to ja bardzo chętnie 🙂
Paweł, reader czyli czytnik RSSów to aplikacja właśnie stworzona do śledzenia blogów i stron często uaktualnianych. Jednym z fajniejszych czytników (bez instalacji) jest Google Reader. Aby korzystać z Google Readera trzeba mieć googlowe konto, mi. pocztę, kalendarz itp. Oczywiście można korzystać tylko z czytnika, ale wiele zabawek googla jest fajnych (np albumy zdjęć Picassa). W takim czytniku „zbierasz” po prostu adresy URL a czytnik za pomocą kanałów RSS informuje Cię, że np. na 42kmandmore coś się nowego pojawiło. Tyle;) Polecam zwłaszcza jak ktoś lubi czytywać blogi;))
Tak się domyślałem że chodzi o RSSy :)) Szukałem też takiego readera online ale jak widać słabo szukałem skoro google ma coś takiego a ja tego nie znalazłem 😉
Dzięki
Właśnie robię drugi raz pomidorozę. Chyba na nią zachorowaliśmy 😉
Dzięki za przepis!
Wrocnam! No to wyszukałeś tę pomidorozę z zamierzchłych postów;) Muszę nową pomidoroze (albo inna ozę) wymyślić, bo tej nadużywałam i mi się znudzuła;))
Czekamy z niecierpliwością na nowe -ozy 😉