Tydzień 18.07 – 24.07

To był najgorszy tydzień od czasu rozpoczęcia planu.. wpuisuję go tutaj tylko dlatego, że taki założyłam schemat cotygodniowych „spowiedzi”.

W planie standardowo 3 kluczowe biegi:

Plan do maratonu - tydzien 8
Tydzień 8

I dałam dupy na całej lini:

Wt (zamiast Key Run Workout #1) Ślęża- bieg 5 km

Suma przebiegnietych km: 5 (!!!!!!!) km

Zadziwiajace jak sprawy poza-biegowe potrafią spieprzyć cały misternie układany plan i wszelką ochotę do biegania.

Z pięknych planów udało się tylko we wtorek po pracy pojechać na Śleżę i  zaliczyć coś na kształt biegu górskiego, zamiast planowego Key Run Workout #1.  Biagłam sama, Blas miał mnie gonić po 10-15 min. Chciałam biec na sam szczyt, czyli ok 4-5km, ale po 2.5 km obleciał mnie strach jak dotarłam do nieco gęstszej części lasu, a i zmierzchać zaczynało.   Przypomniały mi sie wszystkie historie typu Blair Witch Project, więc:  tył-zwrot i jazda na dół.

Reszta tygodnia – bez komentarza.

Ominęty weekendowy długi bieg – czego najbardziej żałuję…

Poprzednie tygodnie wyglądały tak :

Reklama

9 myśli w temacie “Tydzień 18.07 – 24.07

  1. pawelbiega 25 lipca 2011 / 07:14

    To teraz musisz się zmobilizować na ten tydzień:)

    • Kate 25 lipca 2011 / 08:14

      Musze, musze.. czasu coraz mniej i strach powoli dopada!!

  2. Paweł 25 lipca 2011 / 07:48

    sprytna jesteś a jak długie masz wybieganie w tym tygodniu pewnie między 15 a 20.
    pobiegnij zamiast tego 25 biegłaś maraton i wiesz że te długie biegi są ważne.
    bedziesz mogła ocenić swój poziom wytrenowania, każdego dopada czasem leń wiem coś o tym.
    jeżeli chcesz poprawic czas na 42,195 to mobilizuj się, czasu mało więc do dzieła.
    Pozdrawiam

    • Kate 25 lipca 2011 / 08:11

      No dokładnie. Taki jest mój zamiar. 25 w ten weekend. 30 km – następny. Wówczas stwierdzę.. hmm czy siestem w stanie dobiec do mety w zakładanym czasie, czy należy zmienić założenia..

      • Paweł 25 lipca 2011 / 09:44

        zwracam honor. Bałem się że sama przed sobą tak chcesz ominąć te 25 albo 30.Biegnijcie razem zawsze razniej szczególnie na końcówce.Ja w ostatnią sobotę biegłem 30 i powiem szczerze że po schodach do mieszkania na chwiejących się nogach wchodziłem a gdzie jeszcze 12 do 42.
        Powodzonka

  3. agusia 25 lipca 2011 / 16:18

    Czasem tak bywa.. ale teraz pewnie, ze zdwojoną siłą ruszysz na treningi:) Trzymam kciuki!!!

  4. drproctor 25 lipca 2011 / 19:55

    Takie tygodnie po prostu czasem się zdarzają – grunt to nie oglądać się za siebie i trenować dalej!

Możliwość komentowania jest wyłączona.