Po chwilowej (khe, khe) niedyspozycji psycho-fizycznej jestem z powrotem i nawet próbuje realizować kolejny z tygodni mojego planu maratońskiego. Tak, tak, czasu coraz mniej, wiec i presja coraz większa. Czuję to, owszem. Nastroje od „na pewno dam rade”, po „o kurna, chyba Cię pogrzało, znowu będziesz sie meczyć i umierać przez 4:54h”…
Dzisiejszy Key Run Workout #1 po kilkudniowej przerwie nie był przyjemny. Zadyszkę miałam już na rozgrzewce.. ja pierdziele, przy tempie 6:40min/km. Psychicznie też cieżko się mobilizować, jak nogi ciężkie i jakieś takie nieswoje. Potem było 6x 1200m. Czyli miodzio. Planowane tempo: 5:05 – 5:20min/km. OMG!!! Pierwsza przebieżka – oj bolało bardzo. Jednak z każda kolejna było coraz lepiej. Tempa niestety nie dotrzymałam (w 2/3 treningu). Cóż, trudno. Ale być może dzięki temu przeżyłam i zrobiłam całość. Łącznie (jak się pod domem dowiedziałam): 12.5km. Not bad, not bad. Myślę, że potrzebuje tak z 1.5 tygodnia, żeby powrócić do formy sprzed tygodnia leniwca.
Aha, przez te kilka dni zdążyłam zapomnieć o prawidłowej rozgrzewce!!!! Albo o jakiejkolwiek rozgrzewce. I to po takim okresie zasiedzenia i przed szybkim terningiem!!! Aha, o rozciąganiu po biegu też jakoś zapomniałam w pospiechu przed wyjściem do pracy:/ Co za łoś! Prosta droga do kontuzji… Tak prosta, że truchtając do domu achilles znowu dał znać o sobie:/ Przed wyjściem udało mi sie zastosować 40-minutową mrożonkę (opaska+kostki lodu) na kostkę – mam nadzieję, ze pomoże.
Wnioski i przestrogi na najbiższe 7 tygodni:
- nie panikować!!! Łatwiej mówić, niż zrobić…
- nie rozpaczać z powodu zawalonego tygodnia! Przecież 8 poprzednich poszlo zajebiscie!
- nie opuszczać weekendowych biegów!
- zacząć z powrotem cieszyć się każdym terningiem!
No! To do dzieła! A raczej kontynuacji dzieła🙂
Pozostało 7 tygodni!!! 48 dni!!!
TODO na najblizszy miesiąc i co warto by poprawić (bez ciśnienia, ale warto by;)):
- joga/astanga – spróbować samodzielnie porobić asany w domu, jak nie ma czasu jeździć na zajęcia
- core – czyli głównie brzuszki
- siłowe – hmm no tu to na razie nie mam konceptu
- 3 biegi jak w zegareczku, czyli tak do tej pory
- dwie 30-stki (tu się wszystko okaże…)
poboli poboli i przestanie!
ból jest ok wiesz że trening był dobry i przyniesie zamierzony efekt.
Leń został przełamany i teraz tylko do przodu.
Pozdrawiam