Z różnych przyczyn, ode mnie zależnych i niezależnych, nie pobiegne w tym roku Martonu we Wrocławiu, ani innego w 2011 roku. Nie chce wnikać w szczegóły, nie czuje sie też wystarczajaco przygotowana na to zadanie. Oczywiscie, jest mi przykro, ale zdania raczej nie zmienię.
Co dalej?
Przeciez blog powstał w celu dokumentacji moich przygotowań maratońskich.. Dalej więc, bedzie to wszystko co mieści sie w kategorii and more, bo przeciez nie samym 42 km człowiek żyje.
Szkoda, śledzę każdy twój wpis i twoje zmagania! Mam nadzieję, że w 2012 roku dasz czadu;-) pozdrawiam, Dorota
Dzieki Dorota za wielki pozytywny koment:))
Hej nie poddawaj się tak łatwo ale jeżeli nie to trudno.
Podziwiam za szczerość i mam nadzieje że będą inne wpisy bo zawsze chętnie tu zaglądam
POZDRAWIAM
Szerosć to podstawa na tym blogu;PP
pozdrawiam!
Spokojnie.. w 2012 pobiegniemy;))) I jak to mówią.. przebiec 42km niesamowity sukces, biegać przez 42 lata – bezcenne!!!
Dzieki kochana. Nie chce póki co wyjeżdżać z przyszłorocznymi planami, ale pewnie tak włąśnie bedzie:))) Pozdr!
A ja nie rozumiem. Nie, oczywiście, ze nie wymagam byś się tłumaczyła ale… jak to? jak to dać dupy nie stojąc nawet na starcie?
no i jeszcze wpis w kategorii „motywacja”. No Kaśka! Chyba powinnaś założyć nań kategorię „demotywacja”… No Kacha!
No wiem Sylwie.. tez mi sie to w głowie nie mieściło, ale uwierz tak będzie dla mnie najlepiej. Wczoraj prawie umarłam na 8-ce w pełnym słońcu..
Ale i tak wciąż trzymam kciuki!:) Bo trzeba przede wszystkim słuchać siebie a nie innych:).
Kaha, właśnie tak robię, pomio tego jak to wygląda na zewnątrz..;)
Pozdrawiam!
Wielka szkoda 😦 I powodzenia w walce z tymi wszystkimi przeciwnościami! Bo biegowo dasz radę, jak nie teraz, to za rok 🙂
A tak liczyłem na wspólny start. No nic, będę musiał przebiec ten maraton trochę w Twoim imieniu;)
drproctor, żałuje bardzo, że się nie spotkamy. Jesteś dla mnie wzorem konsekwencji w planie Firsta i na pewno w przyszłosci opierać sie będe na twoich dokonaniach! Bo Firsta nadaj uwazam za zajebisty plan!!
Z zainteresowaniem czytałem Twój blog. Też przygotowuję się do debiutu maratońskiego 11 września we Wrocławiu. Szkoda, że nie wystartujesz, chociaż napisałeś; „Oczywiscie, jest mi przykro, ale zdania raczej nie zmienię.” Jest więc nadzieja, że pobiegniesz. Pozdrawiam i życzę sukcesów. Henryk Jurecki
Masz już opłacony start i przydzielony numer. Jeśli rezygnujesz ze względu na kontuzję (ostatnio pisałaś o achillesach), to się mówi „trudno”. Zdrowie jest najważniejsze.
Jeśli jednak taką decyzję podjęłaś, bo miałaś problemy z 30-tkami na treningach, to chyba popełniasz błąd. Ja na treningach również nie byłem w stanie zrobić 30 km. i byłem tym bardzo zaniepokojony.
Ostatnio pojechałem do Leszna na półmaraton – dwa okrążenia (maratończycy biegli cztery). Przed biegiem założyłem sobie, że w ramach treningu dodatkowo pobiegnę trzecie okrążenie i udało się, choć było ciężko. Zrobiłem 31,5 km. co na zwykłym treningu było nie do wykonania. Po prostu na zawodach inaczej się biega.
Kasiu, jeśli nie masz kontuzji to musisz wystartować !!!
enrico, co nieco wyjaśniłam w moim najnowszym poscie. Oczywiście, wiem, że na zawodach sie inaczej biega, ale maaton to nie przelewki;))
Pozdrawiam!
Nie wierzę w to co czytam 8-O. Nie żartujesz Ty sobie przypadkiem nieładnie z czytaczy?
Nie możesz się poddawać. Już myślałem, że ze względu na moją mierną kondycję i problemy kolanowe, pociągniesz mnie i zmotywujesz na trasie.
Jedynym wytłumaczeniem Twojej decyzji może być tylko zdrowie, w czym zgadzam się z enrico.
Jeśli możesz – przemyśl wszystko jeszcze raz dokładnie.
Drogowskaz na Przełęczy Okraj?
yep;)
Uważam, że powinnaś wystartować! Nawet jeśli wycofasz się po 20 czy 30tym km będziesz miała świadomość, że nie dałaś się i nie poszła na marne Twoja praca. Można być super przygotowanym i mieć pecha na trasie a można tak jak Ty wystartować z niepewnością ale udowodnić przede wszystkim sobie, że warto walczyć. Tyle osób czyta Cię i trzyma kciuki!
A, nawet nie wiem jak bym miała „zejśc” z trasy.. po prostu sobie tego nie wyobrażam. Albo wóz, albo przewóz. I nie czuje, że moja praca poszła na marce! Absolutnie!!!
Pozdrawiam:)
Hej:) Ja cały czas czekam na „and more” a tu cisza.. Daj znać co u Ciebie. Pozdrawiam:)
co się stało Kasiu,że podjęłaś taką decyzję? jestem w absolutnym szoku!
Rayo, napisałam w najnowszym poście.. różne rzeczy sie posypały i straciłam wiare w siebie. Prawdopodnobie nie dałabym rady na 4:15 pobiec. Swoje przebolałam, trudno się mówi.
Za Ciebie oczywiście trzymam kciuki, jak sie zdecydujesz!!!!