Chcesz sobie dać w kość na wycieczce w górach? Zarzuć na plecy kilkunastu kilogramowy plecak!
Tak w skrócie można opisać nasz trip w Karkonosze, mający na celu ucieczkę przed Maratonem Wrocławskim, ale i bedący pewnym sprawdzianem przed wyjazdem do Nepalu. Czemu dopiero teraz? Hmm.. w sumie nie wiem, normalnie człowiek nie ma ochoty obciążać się dodatkowo takim klocem:
Planowana trasa biegła od Przełęczy Okraj, gdzie zostawiliśmy auto i wystartowaliśmy od strony czeskiej w kierunku Śnieżki. Czyli cały czas jednostajnie w górę. Oj trzeba było się przyzwyczaić do ładunku na grzbiecie… Za to Bagira, jak to bywa na początku każdej wycieczki, rześka i żwawa, na luzaka sobie biegała;) Oczywiście bez smyczy… za co pewnie nie jeden turysta by mnie ochrzanił;) Ja jednak jestem pewna swojego psa!
Robią wrażenie przebyte km. Tym bardziej jak widzisz kilka planów tych „łagodnych” pagórków.
Wreszcie docieramy do autostrady na Śnieżkę (czyli do drogi jubileuszowej.. kto to tak nazwał?!). Szczyt jest totalnie we mgle. W około mnóstwo turystów, okupują każdy wolny skrawek miejsca do odpoczynku. Potem dowiadujemy się czemu. Piwo w schronisku na Śnieżce jedyne 15 zeta;)
Pozujemy dalej.. Portretów nigdy za dużo..
Czas karmienia najsłabszych zawodników. Liczę, że dobry posiłek węglowy da Bagirze siłę na dalszą trasę. W końcu to nawet nie połowa!
Na szczycie można spotkać różne rasy górskich psów: akity, wyżły, jorki… Zawsze miło spotkać kumpla na trasie;)
Chwila konsternacji na rozdrożu. Kierownik wycieczki nakazuje iść w górę.
Bagira nie miesza się w te dywagacje i w tym czasie udaje się na spoczynek. Akity to bardzo oszczędne zwierzęta: w uczuciach, w eksploatacji i w użytkowaniu własnej energii. Nota bene, dlatego nigdy nie będzie dobrym running buddy W tle „masyw” Śnieżki.
Klasyczne zdjęcie „Jump!” nad Samotnią i ciągniemy dalej.
Gdy wreszcie docieramy do Słonecznika, słońce zaczyna zachodzić. Tempo futrzanego turysty znacznie spada, wiec wleczemy się już konkretnie. Oczywiście fotograf (czyli Blas) także nie przyczynia się do zwiększenia tempa… No, przecież trzeba zrobić milion zdjęć z panoramą na Karkonosze o zachodzie..
A droga do wyra daleka…
Jest! Wreszcie! Za setną górką widać światła! Na skróty ze szlaku schodzimy już zupełnie po ciemku.
Fuksem udaje nam się dostać ostatni pokój. Nawet „z wykładziną”, pomimo tego, że mamy psa;) Goście, którzy przychodzą kilka minut za nami nie mają takiego szczęścia – dla nich pozostaje juz tylko przysłowiowa gleba.
A w schronisku imprezka na całego: przecież dziś walka Kliczki! Połowa turystów dotarła tu autem, żeby w tych przepięknych okolicznościach przyrody pooglądać Polsat czy inne tv. Po jednym piwie znudziło mi się udawanie zainteresowania boksem, więc udałam się z Bagirą na ciche zajęcia w podgrupach (ja – czytanie aktualnie o zdobyciu K2 w ’86, Bagira – pilnowanie dobytku w pokoju hotelowym).
Do nokautu nie dotrwałam;)
Dawajcie w piątek na „przejście kotliny”, wydaje mi się, że będą mieli wolne miejsca!
Piotrek! Ja to cienki bolek jestem… Już raz startowalam bez przygotowania i sie zakonczyło na mniej niz PK1!!! Takie przejście to nie przelewki;)))
Jakiej lustrzanki i obiektywu używacie ?
ciekawość bo sam zacząłem trochę fotek robić a konkretnie raczkować w tym temacie
Blas ma brzydkiego Canona i jeszcze brzydszy biały obiektyw do niego. Fuj! Panie, kup Pan Nikona 😀
Dementuje! Białego obiektywu z nami nie było na wycieczce!
białe szkła to jakiś mit!
a puszka oczywiście najlepsza z definicji bo C.
na przejście już się chyba zapisać nie można?
@blas: Rzuć okiem na forum przejścia, sporo ludzi rezygnuje i miejsca się zwalniają.
Do tego pewnie sporo ludzi zrezygnuje w ostatniej chwili „bo coś tam im wypadnie itp
Nawet orgowie pisali, że jak ktoś przyjdzie na start „na dzika”, to miejsce zawsze się znajdzie.
Najlepiej skontaktuj się z orgami.
Pogoda zapowiada się ok, dopiero w niedzielę ma być syf.