Nepal, EBC Gokyo trek: Lukla > Phakding – dzień 3

O świcie znowu przedzieramy się przez miasto, tym razem na lotnisko krajowe (tuż obok International). “Załatwiony” z hotelu wcześniej taksówkarz kasuje nas 1000 rupców, co jest strasznym zdzierstwem, bo normalnie można za 3 stówy pojechać. Wciąż uczymy się tutejszych obyczajów.. czyli jak nie dać się wydoić i targować zawczasu.

Kathmandu - widok z hotelu Pilgrim

Widok z naszego “hotelu” Pielgrzym – Katmandu o poranku

Na lotnisku przywitał burdel niesamowity. Wielka hala upchana ludźmi, bagażami, towarami, a nawet żywym inwentarzem. Dookoła z 10 stoisk, każde obsługiwane przez inną firmę przewozową. Tylko która nasza? Poza tym nadal nie jestem pewna czy nasze wczoraj na szybko załatwiane bilety „zadziałąją”. W tym wszystkim błąkają się grupki turystów, co nie wiedzą co ze sobą począć. Szczęśliwy ten, który ma przewodnika, co za niego wszystko załatwi.. Za pierwszym razem odsyłają nas z kwitkiem, że niby później lecimy. Do okienka pchają się wszyscy, jak tylko pojawi się ktoś kto na kierownika wygląda. Nasz system: ja rzucam się na wagę z naszymi plecakami, Blas – do gościa od biletów. Uff. Wreszcie przepychają nas dalej.

Lotnisko w Kathmandu Bajzel na lotnisku krajowym w Katmandu

Lotnisko w Kathmandu

Check-in na samolot Kathmandu-Lukla

Hala odlotów – trochę mniejszy bajzel, kibel za to masakra! Czas się uodpornić na takie widoki… Sam lot Otterem wcale nie taki straszny. Widoki w dole coraz lepsze, mijamy głębokie skalne doliny i szczyty, które wydają się być na naszej wysokości. Lot trwa ok 25 min, czasem trzęsie, albo robi “hopki” w powietrzu, wtedy trzeba mocno mięśnie brzucha ścisnąć i jest ok. Pasażerów (a jest ich aż 10) obsługuje stewardessa, co ledwo może przecisnąć się przez fotele: rozdaje kulki waty, które należy wsadzić do uszu, gdyż lot jest dosyć głośny.

Lotnisko w Kathmandu Lot Kathmandu - Lukla

“Hala odlotów” i już w samolocie

Lądujemy!!! Ostre hamowanie na kultowym lotnisku w Lukli, gdzie pas ma 400m i nachylony jest pod kątem 12st. Wysiadamy w miejscu otoczonym drutem kolczastym i popędzani przez żołnierzy z kałachami w kierunku wyjścia z lotniska. Za płotem natomiast zgraja miejscowych, uwieszonych na owym płocie, wpatrujących się w nas jak w ufo. Poczułam się jak byśmy wylądowali co najmniej w Afganistanie, a nie krainie Szerpów.

Lot Kathmandu - Lukla

Lądowanie w Lukli

Oczywiście okazali się nieszkodliwi, nawet nie tak strasznie nachalni. Odprawiliśmy paru, “we don’t need a guide or porter” i ruszamy przez Luklę, wszędzie stragany ze sprzętem dla trekkersów i obskórne mini budynki. Wreszcie szlak! Zaczynamy naginanie:) Szlaki nie są tu oznaczone. Generalnie podąża się tam gdzie wszyscy, turyści albo Szerpowie z ładunkami, którzy zaopatrują hoteliki na całej trasie do Everest Base Camp.

Trek Lukla - PhakdingTrek Lukla - Phakding - szerpa

Trek Lukla - Phakding Trek Lukla - Phakding

Pierwsze kroki w Himalajach, pierwsze spotkania z Szerpami

W połowie drogi ścieżka kończy się. Strzałka na tabliczce kieruje w górę w las. Idziemy więc ostro w górę słabo wydeptaną ścieżką, za Szerpami. Dochodzimy do skarpy, świeżego urwiska nad rwącą rzeką. Ścieżka, szeroka na 2 buty, prowadzi tuż nad przepaścią, do pomocy można użyć zwisających korzonków. Mam lekki schiz z tym moim 15kg plecakiem.. ale jak te ludziki dymają z tymi tobołami to ja nie wiem..

Trek Lukla - Phakding

Zerwany most w drodze do Phakding, nowy jeszcze nie w użyciu

Okazało się, że most został niedawno zerwany, w czasie ulewy obsunęła się ziemia i zerwała stary, a ścieżynka dookoła urwiska powstała kilka dni temu.

Trek Lukla - Phakding

Ładunki Szerpów (ich waga sięga kilkudziesięciu kilo)

Trek Lukla - Phakding Trek Lukla - Phakding

Pierwsze spotkanie z jakami

Trek Lukla - Phakding

Te jajka podróżują nawet kilka dni, aby turysta mógł się rozkoszować jajecznicą na 5 tyś npm.

Trek Lukla - Phakding Trek Lukla - Phakding Trek Lukla - Phakding

Młynki modlitewne – stały element w himalajskich wioskach.

W miarę szybko dochodzimy do Phakding (2600m, poniżej Lukli 2800m) i bierzemy pierwszy lepszy hotelik (tu zwany lodge). Głowa mnie strasznie napieprza. Nie wiem czy to od wrażeń, lotu, wysokości czy po prostu kac po wczorajszych piwkach w Katmandu.W każdym razie dużo się działo w ciągu ostatnich 3 dni:)))

Trek Lukla - Phakding

Nasz lodge w Phakding

Idziemy jeszcze połazić po okolicy i wypić ostatnie piwo nad rzekę, skoro „aż” tu je wnieśliśmy. Zaraz potem padam na pysk i zasypiam w 3 sekundy.

Kasia & Blas Kasia & Blas

Ostatnie piwo

200NPR Podatek za samolot (dodatkowo płatne na lotnisku)
200NPR Pokój, “Kalapattar“ lodge
250NPR Vegetable Momos (ala nasze pierogi tylko z warzywami)
300 Fried Potato Momos
280NPR Owsianka
200NPR Tibetan Bread & egg
120NPR Kawa, herbata

Notatki wyprawy do Everest Base Camp i Gokyo w Himalajach (sumiennie) prowadzone „live”, w czasie wyprawy. Uzupełnione i wrzucone na 42 km and more po powrocie. Więcej na blogu w kategorii Nepal. Aby otrzymać powiadomienie o nowych wpisach zapisz się do „Powiadomienia e-mailem” (po prawej) lub dodaj RSS 42km w swoim czytniku.
Zobacz początek relacji z trasy lub następny odcinek.

Reklama

4 myśli w temacie “Nepal, EBC Gokyo trek: Lukla > Phakding – dzień 3

  1. pawelbiega 3 listopada 2011 / 21:33

    Po dwóch zdjęciach można mieć dość lotniska w Katmandu 😉

    Ale już w takim lodge bym chętnie pomieszkał 🙂 A tak z ciekawości… to jak to się czyta?!

    • Kate 5 listopada 2011 / 14:46

      Lodge (czyli lodż albo lodża albo po polsku lodzia) to tak przyjemnie tylko w jadalni zazwyczaj wygladaja.. w pokojach juz nie tak piknie. Zimno, kołdry od wieków nie prane, itp.. Ale co tam. Do wszystkiego można się przyzwyczaić!

Możliwość komentowania jest wyłączona.