Nasz szafo-pokój w Namche Bazar,Tibet Hotel
Pobudka standardowo o 6. Pogoda mocno nie teges, leje od kilku godzin, gęsta mgła nad Namche zanim wyruszamy. Pakujemy wszystko dodatkowo w worki, na wypadek deszczu. Zabieram od Blasa puchowca i dodatkowe żarcie, żeby go nieco odciążyć po wczorajszych skórczo-zakwasach (jak sam określił!). Bagatela, bonusik 1.5 kg. Po drodze napełniamy jeszcze bidony i znowu “witaj 15kg plecur!”.
Lodge na trasie do Tengboche
Bilard, bar i jacze placki, czyli wakacje w Nepalu
Nie narzekam, idzie się nam super! Nawet lekko chory B zasuwa. Mijamy sporo ludzi maszerujących na lekko. Droga przyjemna, reklamowana pięknymi widokami na Ama Dablam i Everest. A tu dupa. Nic nie widać, szczyty w chmurach, choć dookoła czasem zaświeci.
Blas nie rozstaje się ze swoim nowym kapeluszem
Nepalski chłopiec był bardzo zainteresowany (rozbawiony) jak B kręcił film przy źródełku
Dalej szlak prowadzi długo i ostro w dół, aż do miejsca, gdzie przekraczamy rzekę Imja Khola. Krótki pit-stop na śniadanie: “europejskie” bułki (te po 3 dolce) i lekko przeterminowane masło orzechowe. Pycha!! Oczywiście wiadomo, że jak szlak schodzi ostro w dół, to zaraz trzeba będzie to wszystko “odrobić” i zasuwać w górę.. Drałujemy zatem mocno pracując kijami. Jak roboty. Równomiernie. Nóżka za nóżką. Tętno wysokie, oddech szybki. Jak przy biegu. Po 60 min czuję endorfiny i szum w głowie jak po dobrym treningu:))) Końcówkę opadam trochę z sił, prawdopodobnie z pragnienia.. znowu mieliśmy za mało picia na trasie.
Klasztor mnichów buddyjskich w Tengoboche
Docieram pierwsza do murów Tengboche. Jest chłodno i wilgotno, więc lądujemy najpierw w piekarni na ciachu i dzbanie herbaty, potem na zwiedzaniu klasztoru (w środku niewiele udostępnione turystom).
Młynki kręcimy tylko prawą ręką. Zgadnijcie kto się oczywiście pomylił?!
Zatrzymujemy się w “najlepszym” w Tengboche hotelu.. nic specjalnego, kolejny zimny pokój z dykty. W pokoju 15 stopni, w jadalni nie grzeją. Blas przeziębiony wsuwa kolejny gripex. W takich warunkach raczej nie wyzdrowieje. Ja zaliczam pierwszą prawie nieprzespaną noc.
Co tu robić wieczorem jak wszędzie zimno? Rozgrzewać się w kokonach. Nasz szafo-pokój w Tengboche. Rano temperatura w pokoju:12 stopni. Kibelki z okienkami z widokiem na Everest i Ama Dablam
200NPR Pokój w hotelu “Himalaya”
300NPR Ginger Tee (small pot)
300NPR Vegetable Momos
400NPR Nepali Set czyli Dal Bhat
500NPR Tee (Big Pot) (Bakery)
300NPR Apple Pie (Bakery)
Notatki wyprawy do Everest Base Camp i Gokyo w Himalajach (sumiennie) prowadzone „live”, w czasie wyprawy. Uzupełnione i wrzucone na 42 km and more po powrocie. Więcej na blogu w kategorii Nepal. Aby otrzymać powiadomienie o nowych wpisach zapisz się do „Powiadomienia e-mailem” (po prawej) lub dodaj RSS 42km w swoim czytniku.
Zobacz początek relacji z trasy lub następny odcinek.
Kibelki z okienkami z widokiem rządzą… -)
Faktycznie, widok z kibla na Everest to jest coś, nie trzeba brać gazety 🙂
Widok z okienka pewnie po to, żeby odwrócić uwagę od tego co jest w środku w kibelku.. 😉