Wreszcie! To już ostatnie dni i ostatni wpis tej przydługiej relacji;)) Gdyby nie masa przegladnietych fotek, dawno zapomniałabym co się wówczas działo. To lecimy.
Ostatnią noc spędzilismy w tym samym hotelu co pierwszego dnia w Kathmandu (pożyłowaliśmy na lepsze lokum). Niestety dostalismu nieco inny pokój niż poprzednio… przybudówke świeżo pomalowaną i nocnymi towarzyszami. Przez cała noc na dachu naszego pokoju słychać było tupot małych nóżek (szczury?). Ja spałam w ubraniu i butach (gotowa do ucieczki), a Blaś śnił o szczurach spadajacych na twarz;) Kolejny dowód na to, że mieliśmy już serdecznie dość prymitywnych warunków! Sniadanie za to pierwsza klasa! Placki chapati i piwo Everest! Aby zabić nocna traumę;)
Everest z rana jak śmietana!
Samoregulujący sie ruch uliczny w Kathmandu
Na zwiedzanie było raptem kilka godzin, ale w zupełności wystarczyło, żeby zwiedzić kwintesencje stolicy Nepalu. Przynajmniej tak nam sie wydaje;) Stanowczo bardziej od przeciskanie sie po mnieście, łażenia miedzy straganami i zwiedzania kilkunastu (identycznych?) świętyń, wolimy jednak GÓRY!
Świątynie na Durbar Square, po wiekszości można spokojnie chodzić
Praca wre!
Szybkie zakupy na straganie;)
Na pewno jeszcze kiedyś odwiedzimy Nepal! Zakochaliśmy się z Blasem w kraju, jak i takiej formie podróżowania! Z pewnością były to NAJLEPSZE wakacje na jakich bylismy! Mam nadzieje, że otworzą nam drogę do kolejnych podbojów i ciekawych miejsc. Nie ma granic, trzeba tylko dobrze (i za wczasu!) zaplanować wyprawę i finanse;) W kolejce czeka już plan na trek dookoła Annapurny…
– THE END –
Notatki wyprawy do Everest Base Camp i Gokyo w Himalajach (sumiennie) prowadzone „live”, w czasie wyprawy (9-10.2011). Uzupełnione i wrzucone na 42 km and more po powrocie. Więcej na blogu w kategorii Nepal. Zobacz początek relacji z trasy.
Kto uważa, że relacja była za przydługa, niech podniesie rękę. Nie widzę! 😀
Ja, ja! ;))
Hej:) No takich wakacji to można Wam pozazdrościć;) Podróżujcie i zwiedzajcie jeśli możecie jak najwięcej:) Pozdrawiam
Podróże podróżami, a tu trzeba coś innego ciekawego na bloga, bądź co bądź o bieganiu (!), wymyślić;)