Czasem z odrobiny lenistwa może wyjść coś super fajnego! Wczoraj mieliśmy z Blasem robić długi bieg z 4 tygodnia planu wg FIRSTa, żeby odwalić go przed wyjazdem do Gliwic do rodzinki. Nastawienie na taki wygwizdów było mało bojowe. Wiadomo, grubo minusowe temperatury nie zapraszają specjalnie na wyjścia 1.5-2 godzinne (tak, tak, w lecie jojczałam, że za gorąco! nigdy nie dogodzisz..). W końcu tak się zbieraliśmy, ze nic z tego nie wyszło.
Alternatywą okazał się gliwicki zimowy bieg z klubem Pędziwiatr Gliwice. Zawody wcale nie takie małe, organizowane już 2-gą zimę co tydzień w niedzielę. W dodatku całkiem blisko domu moich rodziców. Takiej okazji nie można było przegapić! Trasa na 10 km to 4 kółka po 2.5km, po różnorodnym terenie. Można oczywiście zakończyć wcześniej , jak ktoś już zdycha wcześniej;)
Temperatura rano wynosiła -12°C. Ups! Konkretnie zimno! Całe szczęście słońce przygrzewało jak mogło, żeby twarze nie zamarzły w grymasie uśmiechu spełnienia na ostatnim kółku! Plan mój na bieg był ambitny: utrzymać 5:20 min/km, co daje 52.5 minuty na dychę. Plam Blasa: 4:30 min/km, co się zgadza, bo zazwyczaj biega minutę na kilometr szybciej niż ja (na razie, oczywiście!!!).
Biegło się super! Mróz praktycznie nie przeszkadzał. Trasa w ogóle mi się nie nudziła. W końcu biegałam po swoim rodzinnym mieście i to na „mojej dzielni”, gdzie kiedyś mieszkałam. Wyprzedziłam kilka osób, starałam się cisnąć cały bieg, nie tylko ostatnie 500m;) Nabiegałam 54 minuty, czyli tyle co mój oficjalny czas na dychę z Trzebnicy z 2008 roku. Blas miał na liczniku 45 minuty – oczywiście filozofował, że mógłby szybciej;)
Jestem mega zadowolona. To raptem 4 tydzień planu i jogi jednocześnie. Czuć, że ciało się wzmacnia, wydolność powoli też w górę, przyjemność z trenowania – constans, czyli duża. A przecież raptem 4 tygodnie temu ledwo coś tam truchtałam sama po kilka km albo z Bagirą! Ogólnie, treningi biegowe w tygodniu wymiatam (w zeszłym sezonie chyba nie tak było…), tylko długie wybiegania się nieco dłużą i wszystkie przyszłe 20+ napawają mnie lekkim strachem. Dobra, nie ma co panikować na zapas;)
Bieg częściowo sponsorowany był przez sklep Decathlon i również spod takowego startował. Dobra miejscówa, bo przed i po biegu biegu można było ogrzać się w sklepie. Bonusem dla każdego startującego było -10% na wszelkie zakupy w Decathlonie!!! Yeaaah!!! Może jak ktoś startuje co tydzień to ta zniżka zwisa, ale my z Blasem rzuciliśmy się między półki! Po-biegowy runners high nie pomagał;)))
Ja się obkupiłam głównie w akcesoria na jogę, z czego się niezwykle cieszę. A że po małym wczesnym śniadaniu byliśmy już mega głodni, wykupiliśmy połowę asortymentu słodyczowego Decathlonu. Takie zawody to ja rozumiem! Dla każdego nagroda na mecie!
Pierwotny plan, żeby po zawodach dokręcać do 17-stu km (w planie) oczywiście nie wypalił;)
Gratuluję czasu! Widzę, że ciężko pracujesz. Ja też tak mam, że narzekam. Latem za gorąco, a zimą za zimno. Ale z perspektywy zimy, bardziej lubię lato. Trzymaj się ciepło!
Gdzieś ktoś o tej porze roku i przy tej temperaturze organizuje biegi, ale fajnie! Gratuluję czasu i dobrej formy 🙂
Gratuluję;)
fajnie było
Świetny czas! Gratuluję! Ja staram się 3mać formę i raz w miesiącu biegam w przełajach na 5km. Poza tym rozpoczęłam przygotowania do maratonu w Dębnie-15.04. W styczniu wybiegałam 150km -to mój rekord;-) i zrobiłam w mrozie moje pierwsze 30km;-) Czas może niezbyt imponujący3:24:00,ale najważniejsze że dałam radę i nogi wciąż mogły biec. Ma nadzieję że spotkamy się na połówce w Poznaniu;-) i razem złamiemy te 2h!! Ja w zeszłym roku 2:01:17 netto więc też mam parcie na< 2h Pozrowionka!!!!
30????!!!!!w te mrozy??? czyś Ty na głowe Dorota upadła?! Szacuuuun!!! Dębno jest Twoje, jak nic;))
fajne masz ciuszki, wygladasz trochę jak wielka truskawka w tej bluzie, spod ktrórej wystaja Ci zelone szypółki 😉 widac, że dresik jest z wyższej półki… poza tym białego ritter sporta wypatrzyłam i już „se” biesiadę we łbie wymarzyłam 😉 ps. mój kilometrarz styczniowy: 0 km 😉 a w ubiegłym roku nie było miesiąca, zebym nie biegała, raz lepiej raz gorzej, ale do przodu.. a teraz doooopa blada, że tak się kolokwialnie wyrażę, przeklnęłabym Q…!!!, ale będę grzeczna, bo jeszcze Cie jeszcze do truskawek zrażę 😉
ritter SPORT –> no dla sportowców przecie!
Truskawa, dobrze wiem co to znaczy taka przerwa, niestety tez takie miewam (czytaj: ostatnie 9dni!). Chyba najlepszym sposobem jest niedopuszczanie do tak dlugich przerw, bo potem jest coraz wiekszy strach, że bedzie ciężko. Przynajmniej ja tak mam:/
Dzieki za gratulacje wszystkim! Niestety osiadłam na laurach od tamtego biegu..Te mrozy mnie wykończą normalnie!!!!
Ale we Wrocławiu nie macie AŻ takich mrozów;) Testowałam w ubiegły weekend i było niemal jak na Hawajach w porównaniu z Wawą 😀
Hm… to ja widocznie taki delikates jestem;PP
Reblogged this on Biegi Zagraniczne and commented:
Zupełnie nie czuję zimy będąc w Malezji 🙂