Jakiego trzeba mieć pecha, żeby rozchorować się w weekend?! Człowiek spracowany, w tygodniu marzy o choćby najmniejszej oznace choroby, co by L4 udać się i ze 3 dni luzu dostać (co mi się NIGDY nie zdarza. NIGDY), a tu masz: przychodzi sobota, a ja ląduję z gorączką w boleściach na cały dzień do wyra. Pech!
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taki biegacz bądź biegaczka, co się w zimie hartuje biegając przy –15 albo i niżej, musi dostać coś w zamian. I to nie tylko doskonałą (khe khe) wytrzymałość i wydolność na zawodach albo silny charakter. Dostaje także porządną odporność na wszelkie zarazki, grypy, katarki i inne niesprzyjające warunki. A jak już taki się przypałęta, to biegaczkowy zahartowany organizm radzi sobie z nim błyskawicznie.
Takim oto cudem mogłam dziś ponownie stawić czoła długiemu niedzielnemu biegowi. Nie zaszkodziły pewnie zdrowe przekąski (dużo warzyw i owoców) i herbatki z miodem. No dobra, niezdrowe też były, choremu się przecież nie odmawia. Plan wołał dziś 25 km w tempie maratońskim + 6sek/km. Cooo?!! Nie-wy-ko-nal-ne. Ledwo przecież oswoiłam 20-stkę!
Tym razem dostosowałam więc plan do siebie. I okoliczności. Czyli:
Wyluzuj i po prostu biegnij
Najpierw pozamulałam z Bagirą w parku, żeby nieco przyzwyczaić się do rześkiego powietrza. Jak widać na załączonej dokumentacji, to było bardzo pracowite przedpołudnie dla Bagusi… Wracałam prawie z pręgowaną akitą zamiast klasycznej czerwonej.
Potem solo zwiedziłam 2 parki wrocławskie i jeszcze coś tam trzeba było dokręcać pod domem. Wyszło 15 km. Się zmęczyłam, znudziłam, więc chyba plan na niedzielne wybieganie wykonany, co nie? Coś ostatnio szwankuje mi motywacja na te długie biegi…
Czy 15 km liczy się jako długie wybieganie?
Jasne, że się liczy:) Dobrze, że dałaś radę wstać i wyjść na trening:).
Coś ten weekend nie sprzyja Kaśkom..;)
Mnie cały w zasadzie uciekł, bo się na urlopie (sic!) pochorowałam dość porządnie.. Ale to chyba znak, że wiosna idzie, bo zimą nie choruję:)
PS. A w Crossie w sobotę startujesz?
Ano nie sprzyja, rzeczywiście. W Crosie biegnę, jak zwykle, nie przegapiłabym tych 2 malowniczych pętli na wygwizdowie nad Odrą;))
A Ty??
Też 🙂 choć niestety „na dziko”… jak już postanowiłam, że odwiedzę Wrocław w tym czasie, nie było już miejsc..:/ No ale szkoda przepuścić okazję:)
Potwierdzam, bieganie zimą poprawia odporność. Kiedyś co zimę chorowałam kilka razy, zawsze trwało to ok. tygodnia, minimum raz szłam na antybiotyk. Odkąd biegam na mrozie nie choruję wcale, lub dwudniowo. Bieganie to fajna kuracja odpornościowa!
No jasne, że się liczy! Też ostatnio tyle zrobiłam na poczet długiego biegu i mam sumienie w pełni zaspokojone. Mój plan treningowy „W 12 tyg. poniżej 2 godzin” do półmaratonu nakazuje biegać najwyżej 18 km. jednorazowo:).
Madzia, tylko ja po cichu rozważałam, że może MOŻE na wiosne cały marato pobiec, ale cos mi te długaśnie biegi (podstawa!) szwankują..
A tak w ogole to zobaczylam w niedziele u Ciebie na FB, ze trzasnęlaś z rena te 15 i sobie w głowie tekie włąśnie minimum załozyłam;PP
No skoro to było po chorowitym dniu, to i tak ładnie;)
Miałaś dzięki chorobie klasyczne dwa w jednym – odpoczynek i chorowanie 😉 dzięki czemu nie straciłaś nic z pracowitego tygodnia.
Dzięki komentarzom przypomniałem sobie o Crossie – może się wybiorę na weekendowe wybieganie.
ja odkąd codziennie biorę kapsułki z propolisem i pyłek pszczeli nie choruję w ogóle, no chyba, że w pracy otworzą bramę na magazyn i stoję, znaczy pracuję tak w tym chłodzie przez kilka godzin… wtedy wymiękam … nienawidzę zimna!!! więc tymbardziej Cie podziwiam, że zaraz po gorączce wyruszyłas z kopyta, choc Cie nikt nie prosił i nikt o to nie pytał… trochę to szalone posunięcie, ale chyba wsłuchałas się w swój organizm … GRATULACJE!!! tymbardziej mi wstyd, bo znowu zawiesiłam bieganie do odwołania … eeeeeeeech … 😦 a Bagira znalazła jakąś truflę, bo tak nurkuje jak strus???
@Kaha: jednej małej Kaśki pewnie nikt nie zauważy;)
@WrocNam: chyba na Cross miejsca sie już skończyły. Możesz ewentualnie tak jak Kaha pobiec;) jak rozważasz Połówkę w Sobótke to też radze sie pospieszyć;)
I tak plany rodzinne uniemożliwią mi udział w Crossie. A na Sobótkę to jestem zapisany od grudnia 😉 (mam nadzieję)