Fraszka, czyli lekki rajd na orientację, to jedna z niewielu okołowrocławskich imprez, gdzie mogę wystartować ze swoim psem. Oczywiście nie liczę biegów, bo do biegania innego niż bardzo „rekreacyjne” Bagira niestety się nie nadaje. Tradycyjnie już startowałyśmy z Agatą jako BagIru Team (Bagira & Iru). Tym razem tylko we 2, choć nieraz towrzyszłyły nam także psy innych ras;)
W tym roku Fraszka rozgościła sie w Żelaznym Moście, koło Lubina, ok 115 km od Wrocławia. Tereny, jak to co roku bywa, stanowiły w wiekszości lasy. Tym razem rajd odbywał sie w bliskim sąsiedztwie kopalni miedzi i olbrzymiego zbiornika poflotacyjnego. Pamietacie katastrofę na Wegrzech? To właśnie taki zbiornik ciekłych odpadów pokopalnianich znajduje się w Żelaznym Moście i jest największym takim w Europie. Jego obwód, po olbrzymich wałach, to aż 14 km! Oczywiscie łażąc po lasach nie czuć było ani bliskości kopalni, ani „odpadów”, ani jakiegokolwiek zagrożenia ekologicznego!
Na Fraszce każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno mama z dzieciakiem u nogi, leniwa akita czy żądny rywalizacji biegacz, tudzież bajker. Do wyboru były 4 trasy: 11km (z płatka), 17 km, 22km i rowerowa 43km. My wybrałyśmy trasę dla dzieci, czyli 11 km. Ja, jako doswiadczony „biegacz” na orientację w terenie przewidywałam, że z 11 km spokojnie zrobi sie naście. Już nieraz tak bywało, na Fraszce lub Mini Nocnej Masakrze (nocna wersja Fraszki), ze błądziło się tyle, ze dystand 2-krotnie wzrastał.
Szykowanie do drogi z samego rana. Zmiana czasu nie wszystkim służy..
Na start zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Szybka odprawa, zamieszanie na starcie, ostatnie wskazówki Marcina i lecimy Tam gdzie wszyscy oczywiście;) Pogoda zapowiada sie super, ale ranek jeszcze chłodny. Wspaniały dzień na szlajanie się po lasach;)
Ok, to gdzie jest północ?
Dzik Kubuś wydawał karty startowe.
Orientacja z mapą idzie zadziwiająco łatwo! Hmm.. albo to my jesteśmy takie dobre? W każdym razie, punkt za punktem zbieramy szybko. Dopiero nad zbiornikiem tracimy nieco rezon – czas zagłębić sie w mapę i nieco ruszyć głową. Eureka! Odkrywamy, że odległości na mapie w rzeczywisości są o wiele mniejsze nią nam sie wydawało! Dalej juz idzie jak z płatka.
Nad brzegiem zbiornika
„Mmmm.. jak przyjemnie schłodzić się w błocie!”
Trasa jest rzeczywiście bardzo łatwa. Nie mamy namniejszych problemów ze znajdywaniem kolejnych PK, sa dobrze oznaczone i widoczne z daleka. Akity tez w 7-mym niebie: wszedzie widać ślady bytności dzikiego zwierza. A to przebiegnie stado saren, a to ścieżka zryta przez dziki. Na szczęście nie spotykamy żadnego, oprócz warchlaczka w leśniczówce., ale ten to nawet zębów chyba nie miał!
PK 12 : drzewo z innej planety
Leniwce dwa. Akita z akitą zawsze znajdzie wspólny język…
Kończymy z kompletem 14-stu punktów! Tego chyba jeszcze nie było, zawsze brakowało nam czasu, żeby zaliczyć całą trasę do końca. To była chyba wyjatkowo łatwa Fraszka:) W każdym razie była świetna wycieczka, idealna na rozpoczęcie wiosny! W drodze powrotnej padłysmy w 5 sekund wszystkie cztery:))) Tzn. my i kity. Blas był tak kochany i prowadził, pomimo całodziennnych foto-wojaży i natrzaskanego 1:40 h w Półmaratonie w Sobótce dzień wcześniej!!!
… pańcia z pańcią też:)
Bagira zagłaskana na śmierć.
świetny reportaż, tekst i zdjęcia oddały atmosferę tej fraszki jak się okazało igraszki dla Was, gratuluję i owocek