W niedzielę zakończyła wielka wędrówka (GR = Grande Randonnée). Daliśmy radę! Z pewnością było to więcej niż 42km and more! Natrzaskaliśmy ponad 200 km w stopach. Ponad 10 km przewyższeń w czworogłowych. Drugie tyle na zejściach w kolanach.
Zaliczyliśmy niezliczone ilości górek małych i dużych. Nieustannie towarzyszyło nam morze kamieni. Wszędzie. Pod stopami, w butach, w namiocie, przed nami, za nami, w lesie czy na polanie. Cała wyspa wyglada jakby ktoś wziął i spuścił wór kamieni, które rozpierzchły się po całej okolicy!
W końcu GR20 zwany jest najtrudniejszym długodystansowym szlakiem Europy, wiec niby czego się spodziewałam?! Oczywiście doświadczeni górscy łazicy moga z tym polemizować, jednak dla mnie cała eskapada była nie lada wyzwaniem, ze wzgledu na trudny teren (nawiarzchnia + przewyższenia), wspinaczkę i przepaście (była nawet cicha panika), momentami skwar w drodze, plecór, który miał być lżejszy, no i, co tu dużo mówić, spartańske warunki bytowania przez całe 2 tygodnie:)) Przyznaję, nie doceniłam GR-przeciwnika i mało brakowało, a nie mogłabym nazywać siebie GR20 finisher🙂
Ponizej przedsmaczek foto-opowieści, jaką mam nadzieję spłodzić, gdy tylko się nieco ogarnę życiowo po prowrocie.
Bonjour!
Pogoda zmienną jest. Zwłaszcza powyżej 2 tys.
Cyrk w drodze na Monte Cinto
Dzień drugi. Klasyczne poszarpane skały gór Korsyki
Zachwycające okoliczności przyrody 🙂
Odlot!
Wieki temu zwiedzałam Korsykę…autokarem; to jak lizanie cukierka przez szybę.
Liczę na dłuuugą relację:)
Czekam na fotorelację z niecierpliwością.
Bagira musi być teraz w 7niebie, że już wróciliście:)
Świetne zdjęcia.
Gratuluję i zazdroszczę 🙂
Kasiu, gratuluję. Jesteś coraz bardziej niesamowita. Robert. P.
wow, dzieki Robert:) aż tak dobrze nie jest;P
Uuu, GR20 done, gratulacje!
podziwiam za zapał i ambicje 🙂
Super blog!!! Będę wracał.
Zapraszam też to siebie 🙂
http://www.pokonacsiebie.pl
pozdrawiam!