[To już ostatnia część tej pasjonującej podróży. Przelanie wszystkiego na bloga zajęło mi tylko 5 miesięcy, lato się skończyło a dziś we Wrocławiu spadł pierwszy śnieg. ]
Ostatnie 2 dni to już tylko pogoń do Conca, razem z innymi, co z nami starowali w mniej więcej tym samym czasie (np suche babcie). Słońce równo naparza, jak na śródziemnomorską wyspę przystało. Czuć, że przeszliśmy kawał drogi.
Trasa schodzi do szosy, po drodze więc mijamy sporo jednodniowych, a także świeżaków co dopiero rozpoczynają przygodę z GR-em. Kamienie jak były, tak nadal są i utrudniają nam życie.
Bavella. Tłumy turystów przyjeżdżają tu zrobić sobie fotkę z figurą białej Matki Boskiej
Okolice Bavella to ponoć wymarzone miejsce dla wspinaczy
“Bieg” do Conca. Już tak niewiele pozostało!
Zachód słońca ze schroniska Paliri
Ostatni dzień wyruszamy wcześnie, ale nie tak jak byśmy chcieli. Po drodze doświadczamy niezłej spiekoty. Dookoła krajobraz też jakby nie widział kropli wody od dawna. Kończymy o tzw. suchym pysku, bo oznaczone na mapie źródło okazuje się lewe.
Symboliczne drzwi do zejścia do Conca. Za nimi oficjalnie zostawiamy wysokie góry, a w dole widać już wioskę!!!
Conca okazuje się wymarłą wioską, gdzie życie wolno płynie, turyści przetaczają się w te i we w te, i nikt na nich nie zwraca uwago. Nie było fanfar, ani koszulek GR20 Finisher. Był za to najbardziej wypasione schronisko na całym GRze, baniaczek wina i mega obiad z mega deserem.
Ciężkie to było wyzwanie, ale jest! Zrobiliśmy to!
Pani 42kmandmore i pan fotograf
Najbardziej popularny pan na Korsyce
Gratulacje!
Ukończenia GR20 i relacji 😉
Pasjonująca opowieść i godne zakończenie opisywania (śnieg we Wrocławiu).
Teraz zauważyłem, że szlak mieliście narodowy.
Ano narodowy:) Michael Fablikant, który wytyczył szlak dziesiąt lat temu, był pochodzenia polskiego, wiec może dlatego;)
hej, niesamowita opowieść i niesamowite zdjęcia. Gratuluję!!!
P.S. właśnie przeglądałam neta i natknęłam się na Twoje zdjęcie…
http://www.fitsugar.com/Do-You-Exercise-Longer-Weekends-25625852
Pozdrawiam
zenia, opowiadanie to stosunkowo mało było, bo już zapomniałam te wszystkie emocje;)
O! już są na necie te zdjęcia dostępne!? Szybko. Raptem 3 tyg temu focilismy coś w Karkonoszach na wycieczce;)
🙂 góry góry góry!
pięknie tam. I ta ściana wspinaczkowa, o mamo, to już wiem, dlaczego moi znajomi z klubu wspinaczkowego ostatnio mi mówili, że chcą tam jechać na jesienny wspin 🙂
Cuudnie:) trochę jednak żałuję że nie będzie kolejnego odcinka…
To przecież były ‚prawdziwe wakacje’!;) No i na koniec wyglądasz całkiem nieźle jak na takie trudy podróży! Czekam na relacje z Tart! Były raki?:)
Prawdziwe wakacje są na leżaku;PPPP