Bach! No i przyszła jesień.
Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy, że nie znaczy, ze zapuściłam sie całkiem na kanapie. Po prostu jakos tak wyszło, że na ponowną (który to juz raz?!) miłośc do biegania trzeba było sobie trochę poczekać. Wszystkim sedecznie gratuluje sukcesów, życiówek, PR-ów albo innych wyzwań, jakie udało Wam sie w lecie zrealizować. Czytam i śledzę na bieżąco biego-blogi;)
Dużo się dzieje u mnie „prywatnie”, w baaardzo dobrym kierunku, a więc i ogólne checi na aktywności większe. Czasem niestety jest tak, że to co lubimy najbardziej zostaje zepchnięte na dalszy plan przez codzienną nudną, burą rzeczywistość. Na szczęście okres największego marazmu mam już raczej za sobą. Fitnessowo coś tam się dzieje. Mistrzem ashtanga jogi raczej nie zostanę tak szybko… jak bym chciała. Maratonu w tym roku też nie będzie (flashback z 2011!). Ale co jest najważniejsze, to odzyskana radość biegania! Nieustannie. Od 2 miesięcy. Nawet długie biegi już nie tak straszne. A wszystko za sprawą paru rzeczy jakie przydarzyły mi się w ostatnim czasie.
Po pierwsze: olałam wszelkie oczekiwania, plany, itp.
Po drugie: zaczęłam biegać naturalnie! Uległam domowej indoktrynacji na bieganie naturalne . Powoli odstawiam do lamusa klasyczne buty i klasyczne biegowe ruchy i strasznie mi sie to podoba!!!
Po trzecie, a łaczy sie z drugim: Nike sprezentował mi już jakiś czas temu różowe biegowe buciki do biegania naturalnego, więc lądowanie na śródstopiu siłą rzeczy zaczęło naturalnie wychodzić.
Po czawarte: po mam pod nosem zaje^%$^e pola, gdzie z rana mogę wybiec w kierunku wschodzacego słońca, czasem spotkać sarnę albo zająca i wrócić do domu HAPPY na cały dzień! Szczególnie przydatna w pracy taka solidna dawka optymizmu z rana:)
Po piąte: ano poczytałam Jurka Scotta, o którym trąbią wszelkie biegowe media (nie dziwota!) i chyba udzieliła mi się sielanka życia i biegania w zgodzie z naturą. Tak,tak, jestem łatwym targetem „jedz i biegaj”;)))
A wiec dupa w troki i ..
Przypominacz dailymile o codziennych aktywnościach!
jesień przyszła i poszła…
jakie poszła? rusz sie czasem do parku z psem to zobaczysz!
jaka subtelna sugestia;)
No to do zobaczenia gdzieś na trasie :]
pies ❤ :))
Kasia jesteś sławna – zobacz gdzie znalazłam Twoje zdjęcie: http://www.citeam.pl/oferty/wakacje/karpacz-do-4-dni-dla-1-osoby
Rayo, taka sławna, że to zdjecie ostatnio mi koleżanka podesłała.. w gazetce z Praktikera… tuż obok łopat;))
Zdęcie na gruponie super. Mam nadzieję spotkać Cię biegowo i zobaczyć różowe butki w naturze 🙂
No baaa;) może nawet niedługo.. na Tropicielu!!
Jaka piękna Akita!!!! 🙂