Od jakiegoś czasu poszukiwałam sposobu, żeby włączyć buraka do codziennego menu. Wiemy, iż burak dobrym przyjacielem biegacza jest i może nawet poprawić nieco nasz sportowy performance. Na którymś z blogów ostatnio wpadła mi w oko ta buraczana przekąska i odtworzyłam ją we własnej wersji. Przed wami kolejna odsłona kanapkowych pyszności!
Patrzcie tylko na ten kolor!
Co potrzebujemy?
- 3 duże buraki (wychodzi ok 0.5 kg gotowych; można zastąpić gotowanymi w całości z paczki)
- 100-150g słonecznika
- ząbek czosnku (ja dałam szczyptę suszonego, więc tu według upodobań)
- 1/2 łyżeczki zmielonego liścia laurowego
- pieprz (najlepiej świeżo zmielony!)
- sól
- zielona pietruszka do ozdoby
Jak się za to zabrać?
- Najdłużej niestety trzeba czekać na buraki. Trzy spore, nieobrane buraki siedziały w piekarniku ponad godzinę (zawinięte w sreberko bądź pod papierem do pieczenia), a potem jeszcze dochodziły przy wyłączonym. Można je zrobić spokojnie dzień wcześniej albo w szczycie lenistwa skorzystać z tych gotowych, kupionych.
- Na suchej patelni podprażamy słonecznik i nastpnie mielimy go w blenderze. Odkładamy na bok.
- Blendujemy gotowe buraki.
- Łączymy wszystko razem, dodajemy przyprawy i pasta gotowa.